Gospodarze Górą w Norweskim Vikersund. Polska na drugim miejscu.

    Reprezentacja Norwegii pewnie triumfowała w sobotnim konkursie drużynowym Raw Air na mamuciej skoczni w Vikersund (HS240). Podopieczni Alexandra Stoeckla odnieśli zwycięstwo w prawdziwie mistrzowskim stylu, byli pewni zwycięstwa w konkursie jeszcze przed ostatnim punktowanym skokiem. Drugie miejsce wywalczyli Polacy, a trzecie – Słoweńcy.

 

Konkurs został zdominowany przez gospodarzy, którzy po lotach Daniela Andre Tande (239,5 m i 226,6 m), Johanna Andre Forfanga (224 m i 225,5 m), Andreasa Stjernena (238 m i 237,5 m) oraz Roberta Johanssona (232 m oraz 240,5 m) pewnie triumfowali przed ekipą Stefana Horngachera.
Polacy w składzie Piotr Żyła (225 m oraz 166,5 m), Stefan Hula (189,5 m i 208 m), Dawid Kubacki (200 m 202,5 m) i Kamil Stoch (206 m i 234 m) zakończyli zmagania na drugim miejscu wyprzedzając trzecich Słoweńców o 17,7 pkt.

Na dalszych miejscach znalazły się drużyny Niemiec, Austriaków, Japończyków, Rosjan i Szwajcarów.

Biało-Czerwoni po raz dwudziesty pierwszy stanęli na podium drużynowego konkursu Pucharu Świata. Polska ekipa ma na swoim koncie 3 zwycięswa, 10 drugich miejsc oraz 8 trzecich pozycji. To również czwarte podium naszej drużyny na obiekcie mamucim (trzykrotnie drugie i raz trzecie miejsce).

W klasyfikacji generalnej turnieju Raw Air nie doszło do wielkich przestasowań.
Na prowadzeniu znajduje się niezmiennie Kamil Stoch (2165,0 pkt.). Przewaga Polaka nad drugim Robertem Johanssonem (2109,3 pkt.) stopniała jednak do 55,7 pkt. Trzeci jest Andreas Stjernen (2069,4 pkt.). Dawid Kubacki (1906,0 pkt.) spadł na ósmą pozycję.

Piotr Żyła w wywiadzie dla skijumping.pl podkreślał satysfakcję z możliwości oddania dalekich skoków na największej skoczni świata, oraz tłumaczył krótszy skok w drugiej punktowanej serii:
„Skok z pierwszej serii był moim najdłuższym tej zimy. Może nie najlepszy, bo takie mi się zdarzały z pewnością, ale fajnie było tak daleko polecieć w Vikersund. To specyficzna skocznia. Kiedy coś pójdzie nie tak, wówczas zeskok zbliża się niesamowicie szybko i trudno o złapanie wysokości. Tak stało się podczas drugiej mojej próby. W takiej sytuacji trzeba walczyć. Wyciągnąć mocno nogi i liczyć na to, że złapie się wiatr. Starałem się, ale tym razem, niestety, się nie udało.